Nie ma konieczności dzielenia majątku po rozwodzie. Dużo jest zresztą par, które tego nie robią przed sądem. Dogadują się po prostu, dzielą zgodnie i żyją dalej. To wyższa szkoła rozstania.
Są też tacy, którzy zwlekają. Roszczenie o podział majątku wspólnego nie przedawnia się, w związku z czym można odpowiedni wniosek złożyć zawsze. Inną kwestią jest to, że w miarę upływu czasu trudniej udowodnić, że wspólne były rzeczy, które po drodze (od rozwodu do teraz) gdzieś przepadły, zużyły.
Najpóźniej podział majątku wspólnego dokonać się może przy okazji działu spadku, ale tej chwili nie doczeka co najmniej jeden ze współmałżonków.
Nie będę odnosiła się do korzyści płynących z dokonania podziału. Powiem tylko, że to definitywnie porządkuje sprawy finansowe i przecina kolejną więź między dotychczasowymi partnerami.
Czy jeśli nie zdecydujemy się na formalne uregulowanie tej kwestii też da się żyć? Oczywiście, bo przecież tam gdzie można się dogadać – ot tak – po prostu – nie jest potrzebny sąd.
Decyzję warto przemyśleć.